W ostatnim rozdziale...
Vitani przeprowadziła się na Złą Ziemie widząc, jak Kopa i Nazi się pocałowali.
Rozdział 14
Zemsta
- Vitani, Vitani... Obudź się!- Budził naszą bohaterkę Shawn.
- Co się stało? Nie mogłam prawie spać.
- Nie przejmuj się tym książątkiem! To zwykły mięczak i tępak! Dziś pora na zemstę!
- Ale nie, nie Shawn... Nie przyprowadzę tutaj Kopy, moja matka go zabije! Ona z nim nie porozmawia, tylko po prostu... Wolę nie myśleć!
- To wolisz, żeby Kopa był z Nazi i żyli długo i szczęśliwie? Zastanów się, a jeśli go tu przyprowadzisz... Kto wie, może z nim wtedy będziesz...- I lewek z bliznami poszedł w głąb Złej Ziemi. Córka Toja zastanawiała się nad słowami kolegi. Postanowiła przyprowadzić tu Kopę! Uzgodniła już to z Zirą. Po południu bardzo pewna siebie z szyderczym uśmiechem na twarzy poszła go szukać. Znalazła go tuż przy Złej Ziemi.
- Vitani! Szukałem Cię!
- I teraz jak gdyby nigdy nic? Nigdy ci nie wybaczę!
- Ale ja...
- Dość! Znaczy, chodź, opowiesz mi na Złej Ziemi!- Powiedziała ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Nie ma sprawy! Ale zaufaj mi...
- Tak, tak, jasne! Chodź!- Powiedziała Tani. Kopie nie przyszło do głowie co planuje jego przyjaciółka, zawsze miał do niej pełne zaufanie. Chodzili i chodzili po Złej Ziemi aż...
- To Vitani, nie bądź zła! Będziesz się z tego śmiać.
- Wiem, że będę!- Znów zrobiła ten swój "uśmieszek".
- Bo Nazi powiedziała, że da nam spokój, jak ci tak powiem, jak wczoraj! Nie chciałem cię urazić! No i mamy spokój, chodź na Lwią Ziemię! To był tylko głupi żart i nie przejmuj się tym! Specjalnie jak cię zauważyła, to mnie pocałowała!- Vitani po słowach Kopy zrobiło się gorąco, serce waliło jej jak nigdy. "Co ja zrobiłam"- myślała.
- Uciekaj...- Powiedziała cicho do Kopy!
- Co? Nie usłyszałem!- Tani zauważyła swoją matkę czającą się na Kopę.
- Biegnij!- Krzyknęła z przerażeniem.- Kopa zauważył Zirę i zaczął uciekać. niestety mgła zasłoniła mu kłodę. Vitani starała się zatrzymać swoją przybraną matkę, lecz to nic nie dało. Ta chamsko odepchnęła ją. Biegła za synem króla. Niestety zauważyła go. Wyszczerzyła kły i powiedziała.
- Zemsta jest słodka!
Książę uciekł lwicy w głąb Złej Ziemi. Nie wiedział gdzie biegnie. Jego jedynym celem było uciec lwicy. Ta jednak śmiała się. Książę schował się w dość wysokiej trawie, ciągle był na obcej dla niego ziemi. Skulił się i czekał, aż lwica da sobie spokój i pójdzie gdzieś. Lecz słyszał, że Zira nigdy się nie poddaje. Piorun walnął niedaleko Kopy, tak, że Zirze oświetliło drogę i znalazła syna Nali w trawie.
- Dobranoc, książę!- Uśmiechnęła się Zira, podniosła łapę na lewka, ale temu udało się wyślizgnąć. Tym razem biegł w dobrą stronę, w stronę kłody prowadzącą na Lwią Ziemię. Mgła ustała. Kopa resztkami sił dobiegł do kłody, po drodze nie spotkał żadnej lwicy, oprócz oczywiście Ziry która ją goniła. Jednak lwicy nie było widać dookoła. Kopa zamiast wbiec na kłodę rozglądał się, przypomniała mu się Vitani. Zaczął cicho wołać...
- Tani... Tani... Jesteś tu?- Nagle w małej mgle zaczęła pojawiać się Vitani.
- Kopa!- Chciała do niego podbiec, ale drogę zagrodziła jej Zira, która sprytnie wskoczyła pomiędzy Kopę i swoją ukradzioną córkę. Bez wahania uderzyła Kopę, że ten poleciał aż na sześć metrów.
- KOPA!- Zaczęła krzyczeć przerażona lwiczka, jednak jej matka odepchnęła ją i wpadła do wody pełnej aligatorów. Jednak przed krokodylami pomógł uciec jej Shawn. Lewek z bliznami zatrzymał lwiczkę, która pędziła na pomoc Kopie.
- Gdzie biegniesz?
- Pomóc mu!
- Ale on już jest bezpieczny- Skłamał. Pobiegł na Lwią Ziemię, gdy byłaś w rzeczce.
- Ale...
- Chodź się przejść, jutro go odwiedzisz!- Łatwowierna lwiczka uwierzyła przyjacielowi i mało co się tym przejmowała. Tym czasem nie wiedziała, co Kopa przeżywał. Lwica dorwała go. Lewek próbował się bronić, ale bezskutecznie, nie miał szans. Resztkami sił zaczął wołać: "mamo, tato, Vitani..." czekając na cud. Zira zabiła wnuka Mufasy, cieszyła się z tego powodu.
- To dla Ciebie Skaza, dla Ciebie to zrobiłam! Tylko dla ciebie!- Krzyknęła i wzięła ciało Kopy w pysk. Uśmiechnęła się, zemsta się spełniła. Dawno nie była tak szczęśliwa. Była pewna, że zabiła lwiątko.
Znikąd zjawił się Simba. Przeżył szok. Lwica puściła martwego syna władcy, uśmiechnęła się błagalnie i zaczęła oddalać się od króla. Simba najpierw podszedł do swojego syna i patrzył się z niedowierzaniem.
Niestety król zdał sobie sprawę, że Kopa nie żyje, król nigdy tak nie płakał jak teraz.
Skierował wzrok na wredną lwicę, która szyderczo się uśmiechała.
- Nienawidzę Cię!- Krzyknął.
- A ja ciebie zaczynam lubić, w końcu zemsta się udała, ty zabiłeś Skazę, a ja Kopę, jesteśmy kwita!
- Nie jesteśmy, nigdy nie będziemy! Pamiętasz jaka kara grozi na wejście na Lwią Ziemię?
- Tak. Śmierć członka mojej rodziny, ale ja nie weszłam na Lwią Ziemię, to moja córka poszła po twojego syna i go przyprowadziła, a ona ma prawo tam wchodzić!
- Nie... To nie może być prawdą...- Powiedział król. Nagle Vitani zauważyła Simbę i swoją przybraną matkę, nie wiedziała co się stało, podbiegła i...
- NIE! Co ty zrobiłaś matko?! Jesteś okropna, ja go kocham!
- Vitani, masz zakaz wstępu na Lwią Ziemię, zabiłaś mojego syna!- Powiedział wściekły Simba.
- Ale... Ja nie chciałam! To nie ja go zabiłam!- Zaczęła szlochać. Lwiczce przypomniały się wszystkie najlepsze chwile z Kopą.
____________
Smutne :< Popłakałam się prawie przy pisaniu tej notki ;(