Po ceremonii Vitani minął jakiś czas. Lwiczka była nieco starsza, ale nie na tyle, żeby wychodzić samej na polankę. Nawet jej starszy brat Nuka nie brał jej, ponieważ Zira mu zakazywała. Następczyni tronu ciągle się o wszystko pytała: "Co to znaczy?", "A dlaczego?". Tego dnia rozpętała się straszliwa burza, wszyscy mieszkańcy siedzieli w swoich domach. Ta ulewa była inna niż wszystkie... Pioruny trzaskały, gdzie popadnie, córka Toja bardzo się tego bała. Błyskawice zniszczyły całą roślinność, nie było już zupełnie nic. Po deszczu Skaza kazał wszystkim wyjść z jego groty, także Zirze, Vitani i Nuce.
- Nie będę na dworze z dziećmi! Jest tysiąc kałuż!- Oburzyła się władczyni.
- A dlaczego?- Zapytał ze złością na twarzy zielonooki lew.
Widocznie chciał zostać sam, Zira posmutniała, zauważyła, że z każdym dniem jej mąż się zmienia na gorsze. Przeszła obojętnie obok władcy i wzięła Vitani w pysk, a Nuka szedł za nią. Trójka zeszła z Lwiej Skały. Zauważyli, że ogień może wyrządzić wszystko- cała roślinność zniknęła. Zire to przeraziło, kiedyś było jej obojętne, czy zwierzęta mają co do jedzenia, a teraz wszystko by zmieniła. Położyła na Ziemi swoją przybraną córkę i położyła się obok spalonego krzaka. Nuka i Vitani zaczęli się bawić, dla nich to nie miało żadnego znaczenia, czy jest trawa, czy jej nie ma. Tymczasem Skaza słuchał piosenki, której śpiewał Zazu. Była smutna, więc kazał mu zaśpiewać coś weselszego. Kolejna piosenka mu się nie spodobała, więc majordomus wymyślił następną. Nagle weszły hieny, co wkurzyło lwa. Poinformowały go, że nie mają co jeść i pić, ten zareagował na to obojętnie. Jedna z hien powiedziała "Mufasa", a to było zakazane w Jego prawie. W tej samej chwili Zira usłyszała czyiś płacz. Poszła to sprawdzić. Na jakiś skałach leżał przestraszony lewek, troszkę młodszy od Vitani, nie umiał jeszcze mówić. Wzięła go do pyska i szła w kierunku Lwiej Skały, a za nią jej młode. Z lwiątkiem w pysku weszła do groty, przywódca nie ucieszył się za bardzo na widok lewka. Nuka wraz z siostrą zostali na Lwiej Skale przy grocie.
- Co to za lew?- Zapytał zły. Lwica położyła lwiątko na Ziemi i stanęła przed mężem.
- Znalazłam go, był taki sam, biedny... Nawet jest podobny do Ciebie i do mnie! Może byśmy go zaadoptowali?- Mina Skazy nie wydawała się być zachwycona pomysłem.
- Myślisz, że będę adoptował jakiegoś zwykłego, małego lwa?
- A Vitani to jakoś zaadoptowaliśmy!- Szepnęła Zira tak, aby córka jej nie słyszała.
- Ale ona mi się spodobała, od razu poczułem w głębi serca, że to będzie moja córka!- Szepnął. Zira wzięła w pysk lwiątko, podała Skazie do łap.
- Przyjrzyj mu się! On jest taki podobny...- Skaza zaczął przyglądać się maluchowi. Kiedy spojrzał w jego piękne, zielone oczka od razu się uśmiechnął.
- Nazwę Cię... Kovu!- Żona króla się ucieszyła. Zawsze marzyła o takiej rodzinie- Dwóch synów i jedna córeczka. Vitani i jej starszy, przybrany brat weszli do jaskini. Rodzice od razu przedstawili im nowego brata. Vitani zaczęła się z nim troszkę bawić, za to Nuka czuł się zazdrosny.
- Tato, a kto teraz będzie królem?- Zapytał syn władcy.
- No oczywiście, że Kovu! Bo tak go nazwaliśmy! Królewskie imię.- Odpowiedział król. Niebieskooka lwiczka niespodziewanie wskoczyła na grzbiet swojemu ojcu i zaczęła ciągnąć go za ucho.
- Vitani, przestań!- Krzyknął lew.
- Tatusiu, kocham Cię!- Powiedziała słodkim tonem lwiczka.
- Księżniczko...- Zaczął zielonooki lew.- Dzisiaj zabiorę Cię pod gwiazdy! Opowiem Ci historię!- I tak się stało. Wieczorem Skaza wziął na grzbiet Vitani i poszedł w najpiękniejsze miejsce przy granicy Lwiej Ziemi. Rosła tam trawa. Władca opowiedział o królach swojej małej córeczce. Po nauce o władcach lwiczka powiedziała:
- Ja to chyba jestem córeczka tatusia!- Król uśmiechnął się po tych słowach. Nagle mała Tani (zdrobnienie od Vitani) zadała dziwne pytanie.
- Tato? A skąd masz to coś na oku?- Skaza na początku milczał, potem wszystko po kolei powiedział.
- To jest blizna... Zrobił mi ją bawół! Kiedy mi powoli znikała, mój ojciec mi ją odnowił, nienawidził mnie...- Powiedział smutno.
- Tato, nie przejmuj się! Nie widać!- Pocieszyła go.
- Ciemno już, wracajmy!- Powiedział troskliwie przybrany tata naszej bohaterki. Kiedy przyszli zastali tam nieśpiącą jeszcze Zire, która myła przyszłego władce.
Następny dzień... Po południu Skaza się wściekł, wiele hien skarżyło się mu, że lwice nie polują. Postanowił zapytać dlaczego tak się dzieje. Wezwał Sarabi, która powoli podchodziła do niego. W tym czasie Zira z dziećmi poszła na spacer. Jak napisałam, król wściekł się na Sarabi, że ta porównała go do Mufasy i walnął ją. Nagle pojawił się Simba. Zaczął walczyć z prawowitym władcą i wtedy zaczęła się burza. Zira z młodymi schowała się do pierwszej, lepszej jaskini. Przeczekała tam, aż nagle usłyszała krzyk swojego męża. Wzięła w pysk Kovu, na grzbiet Vitani i zaczęła biec. Obok niej oczywiście biegł Nuka. Zauważyła, że jakiś lew ryczy, a razem z nim lwice. Podbiegła bliżej, myślała, że to Skaza. Okazało się, że to nie on. Mało tego pod Lwią Skałą leżał ranny Skaza. Podbiegła do niego. Rozpłakała się, spojrzała do góry, a tam ujrzała dawnego bratanka męża, widziała się z nim parę razy.
Obiecała, że się zemści i przytuliła się szlochając do dawnego władcy. Vitani zauważyła swojego tatę, który, jak wszyscy myśleli, nie oddychał. Pociągnęła go za ucho.
- Tatusiu, czemu tu śpisz?- Nuka zaczął szlochać tak samo, jak jego matka.
- Vitani...- Rzekła Shenzi, która podeszłą do rodziny.- Simba go zabił, nigdy już go nie zobaczysz.- Skłamała. Lwiczka, chociaż, że była mała, zrozumiała o co chodzi. Zaczęła płakać i przytuliła się do przybranego ojca.
- Teraz będziesz gwiazdką!- Powiedziała malutka księżniczka. Zira ryknęła ze smutku i złości. Zobaczył to dziedzic tronu, który podszedł do żony jego stryja.
- Zira...- Podchodził powoli.
- Ty już nic nie mów! Do końca popsułeś mi życie i moim dzieciom!- Walnęła Simbe z całej siły i znowu ryknęła. Ten wstał i kiedy zobaczył przytulającą się do ojca Vitani i Nukę, przypomniały mu się czasy, w którym Skaza zabił jego tatę.
- Zira, wysłuchaj mnie, to były hieny!- W tym czasie Shenzi ucieszona uciekła. Matka Nuki jednak nie wierzyła. Zabrała swoje dzieci do miejsca zwanego Złą Ziemią.
___
A i dostałam dyplom od Balonowej i gif :)
Dziękuję, super gif i dyplom :)
I od Azry też dostałam dyplom :) dziękuję bardzo !
Super rozdział :) a u mnie jest kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://lwiaziemia-panowanie-pokole.blogspot.com/
Zapraszam wszystkich do rejestracji na http://www.lwy-i-my.pun.pl/
Nawet nie wiedziałam, że bliznę Skazy odnowił mu Ahadi. ;O Ciekawe opowiadanko.
OdpowiedzUsuńSuper notka :D Szkoda mi było tylko Vitani... No ale cóż... życie :E
OdpowiedzUsuńJa również zapraszam na http://www.lwy-i-my.pun.pl/ Rejestrować się, warto!
Super nocia :)
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział, tylko na końcu troszkę smutne... :(
OdpowiedzUsuńfajne opowiadanie. ja również zapraszam na mojego bloga chociaż nie jest o KL tylko o wilkach
OdpowiedzUsuńwww.moja-ksiazka-o-wilkach.blog.onet.pl/
Aktina
Fajne, ale według mnie Skaza nic nie wiedział o Kovu, bo jeśli tak to Kovu musi być dużo starszy od Kiary.
OdpowiedzUsuńHej,to ja Tanivi-tylko nie chciało mi się logować...
OdpowiedzUsuńświetna notka (:
Smutne,ale bardzo fajne :) :(
OdpowiedzUsuńFajna notka, ale bardzo smutna, biedna Vitani :( Zapraszam na mojego bloga: http://to-co-ukryte.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńSuper notka. Wkleiłam już bannerek :)
OdpowiedzUsuńhttp://historia-krola-lwa.blogspot.com/
Biedna Vitani zabije Simbę za to co zrobił!
OdpowiedzUsuń